AI wcale nie zwalnia programistów!

Od kilku miesięcy czytam i słyszę, że rynek IT spowolnił, bo "AI wygryza programistów". Serio? No nie do końca. Prawda jest bardziej brutalna, ale też bardziej logiczna. AI tylko obnażyło, kto potrafi się rozwijać, a kto od trzech lat jedzie na tym samym Reactcie i ściemnia na daily.
Zacznijmy od początku.
1. Pandemia i efekt domina
Kiedy zaczęła się pandemia, wiele firm wpadło w panikę. „Nie wiadomo co będzie”, „trzeba ciąć koszty”. I co się stało?
Firmy zaczęły ucinać kontrakty, szczególnie w IT. Bycie programistą nagle przestało być gwarantem spokoju. To była pierwsza reakcja. Prewencyjna. Tak, jak przed potencjalną recesją - tniemy wydatki, zanim spadnie przychód.
2. A potem… bum! Technologia wystrzeliła
Po początkowej panice rynek się ogarnął.
Zrozumiano, że świat nie zwalnia, tylko przenosi się do online. Firmy technologiczne zaczęły rosnąć jak na drożdżach - Zoom, Microsoft, Apple, wszyscy zrobili po kilka X na giełdzie. Pojawiła się lekka bańka technologiczna. IT wróciło do łask. Ale co zrobiły firmy?
3. Zwalniamy... ale jak?
Firmy miały dwa scenariusze:
Opcja I: zwalniamy kogo się da, by ciąć koszty.
Opcja II: zwalniamy tylko tych z tzw. „ławki” - czyli ludzi, którzy siedzą bez projektu i kosztują po 15k netto miesięcznie.
Większość wybrała opcję II. Łatwo policzyć: 5 osób na ławce = 75k miesięcznie bez żadnego przychodu. Więc poleciały głowy.
4. Rynek wrócił, ale inaczej
Po 3-6 miesiącach rynek się odbił. Firmy zaczęły znowu zatrudniać, a ci sami programiści, których zwolniono, dostawali nowe oferty. Co więcej, stawki zaczęły szybować w górę, bo podaż ludzi chwilowo spadła, a popyt wrócił.
A potem wydarzyło się coś dziwnego.
5. Sztuczne zapotrzebowanie i rozdęcie rynku
Firmy nagle zatrudniły więcej niż potrzebowały, żeby nie przegapić okazji. Przez kilka miesięcy każdy programista miał 2-3 oferty na raz.
Z jednego developera zrobiliśmy trzech:
- jeden był zatrudniony,
- drugi właśnie zmieniał pracę,
- trzeci był na notice period i też "na rynku".
To trochę jak w bankowości - z jednej złotówki potrafią zrobić siedem. My zrobiliśmy z jednego programisty - pięciu.
6. Przyszedł czas korekty
Po 4 latach eldorado przyszedł rynkowy reality check. Firmy zaczęły patrzeć na koszty, wydajność, jakość. Zaczęły analizować story pointy, velocity, regresje. I co się okazało? Że jak trochę się dociśnie zespół, to ten sam projekt robią mniejszym składem. Bez obniżenia jakości. Tylko trzeba było przestać udawać, że każdy ticket to 3 dni roboty.
7. Rynek sam siebie napompował - i sam się przebił
Rynek pracownika, wysokie pensje, trzy etaty, jeden człowiek - to się musiało posypać. Do tego zalew juniorów z bootcampów, którzy po 3 miesiącach mieli portfolio ze stroną typu "ToDoList".
Firmy się sparzyły i teraz weryfikują:
- czy ktoś zrobił choć jeden certyfikat w ostatnim roku,
- czy klient przedłużył z nim kontrakt,
- czy wnosi coś do projektu (proponuje zmiany, frameworki, optymalizacje),
- czy potrafi utrzymać tempo pracy bez kombinowania.
Low performerzy polecieli. I słusznie.
8. AI nie zwolniło – AI postawiło pytanie
AI nie zwolniło programistów. Ono dało narzędzie i zapytało:
"Zatrudnić juniora za 12k, czy kupić toola, który pisze testy lepiej i szybciej?" To nie AI nas wygryza. To my musimy nauczyć się z niego korzystać. Automatyzować to, co się da. Przyspieszać swoją pracę. Być lepszym programistą, który zna AI, a nie programistą, który się boi prompta.
Dziś dobry programista znajduje pracę z łatwością. Ale ten, kto przegapił moment, nie rozwijał się, nie uczył się AI, nie budował kompetencji - może wypaść. Rynek wraca. Ale wraca po najlepszych. Nie po tych, którzy się "znają na Javie". Tylko po tych, którzy rozumieją technologię, umieją ją wykorzystać, dostosować się i działać szybciej, mądrzej. Chcesz się utrzymać w branży? To nie czas na płacz. To czas na upgrade.
A w Techni Schools wykształcimy i pokażemy jak żyć właściwie, w prawdzie z rynkiem i samym sobą!
Mateusz Kozłowski